Forum Literackie

Nowe, lepsze Kółko Literackie

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Gry

#1 2011-09-30 23:36:10

 Damian

Geroge R.R. Martin

Zarejestrowany: 2011-09-30
Posty: 360
Punktów :   

Książki

jako że jest to forum literackie to oczywiście nie może tu zabraknąć tematu o książkach. pisanie i publikacja własnych tekstów swoją drogą, ale myślę, że nikomu z nas nie zaszkodzi, jak czasem podzieli się z resztą swoimi krótkimi, bądź nie refleksjami na temat dowolnej książki, którą czyta bądź też czytał. zapraszam do recenzowania.


Stało się

Offline

 

#2 2011-10-19 08:43:01

 Damian

Geroge R.R. Martin

Zarejestrowany: 2011-09-30
Posty: 360
Punktów :   

Re: Książki

widzę, że znów trza ludziom przykład dać. krótko zatem o książce już dość starej, ale wciąż bardzo dobrej:

Isaac Asimov "Pozytonowy detektyw"

książka w założeniu jest kryminałem, w mieście przyszłości, wielkiej aglomeracji zamkniętej na świat zewnętrzny żyje pewien detektyw. któregoś dnia dostaje do rozwiązania sprawę, w oddalonej nieco osadzie, w której mieszkają ludzie z innych planet dochodzi do morderstwa, a głównym podejrzanym jest robot. nasz detektyw dostaje propozycję rozwiązania sprawy w zamian za awans społeczny.
tak to pokrótce wygląda od strony fabularnej. tak naprawdę jednak kryminału jest w tym mało, a intrygę może rozwiązać przed czasem przeciętny zjadacz Agathy Christie, jednak nie zagadka morderstwa jest tu najważniejsza. Asimov znakomicie kreuje wizję wielkiej miejskiej aglomeracji, ciasno zamkniętej na świat zewnętrzny, której mieszkańcy boją się jak ognia świeżego powietrza i otwartej przestrzeni. równie znakomicie idzie zarysowanie społeczeństwa oburzonego faktem, że ludzie z innych planet (ziemscy kolonizatorzy, którzy po wielu latach odnawiają stosunki z rodzimym światem) zalewają ich świat robotami, które to odbierają miejsca pracy. owi innoświatowcy to też ciekawy temat. ich technika poszła do przodu dużo bardziej niż ziemska, żyją dwa lub nawet trzy razy dłużej niż ziemianie i bardzo lubią świeże powietrze i tak dalej.
mamy też społeczeństwo stłoczone w wielkich blokach mieszkaniowych, w których toalety są tylko publiczne. jedzenie jest ściśle wydzielane, tak żeby go czasem nie zabrakło, nie ma batoników czy innych małych przyjemności. jest za to podział klasowy, a im wyższej ktoś jest klasy, tym lepsze mieszkanie mu przysługuje i wyższe racje żywnościowe.
fajnym smaczkiem są też tak zwani "Średniowiecznicy", których powszechnie uważa się za dziwaków, bo cechuje ich zamiłowanie do różnych przestarzałych zwyczajów, takich na przykład jak posiadanie w mieszkaniu okna.
to wszystko sprawia, że ten świat przyszłości jest niezwykle ciekawy, a obserwowanie go sprawia czytelnikowi przyjemność. książkę pochłonąłem w sumie w dwa dni, ale nie jest to żadna sztuka, bo liczy sobie ona trochę ponad dwieście stron. gorąco polecam, bo naprawdę warto. przestrzegam też, że film "Ja, robot" nakręcony na motywach powieści de facto nie ma z nią nic wspólnego.
jeszcze taka mała obserwacja: książki sf z czasów Asimova, czy chociażby Herberta są niezwykle przesiąknięte religią, co również jest bardzo ciekawe, tym bardziej jak się patrzy na współczesną fantastykę, w której jest coraz więcej ateizmu. nie żebym cokolwiek krytykował, ale jednak fajnie jest poczytać książkę, która mimo że przemyca pewne jednoznacznie katolickie treści, to jednak jest bardzo ciekawe i dobra.


Stało się

Offline

 

#3 2011-11-18 14:19:08

 Damian

Geroge R.R. Martin

Zarejestrowany: 2011-09-30
Posty: 360
Punktów :   

Re: Książki

ile wy ludzie czytacie, normalnie szok! mam nadzieję, że moja recenzja nie utonie w morzu innych i kogoś natchnie do sięgnięcia po Asimova:

Isaac Asimov "Koniec wieczności"

książka jest bardzo fajna. w skrócie chodzi o to, że ludzie w końcu wynaleźli podróże w czasie, a wieczność to taki organ administracji, który kontroluje czas i zmienia wydarzenia, jeżeli coś mu się nie spodoba. jest to ciekawe podejście do tematu. główny bohater Technik Andrew Harlan jest prywatnym technikiem Wielkiego Kalkulatora Labana Twisella, który jest członkiem Rady Wszechczasów. Harlan interesuje się historią Prymitywu (nasze czasy i wcześniejsze, czyli okres przed istnieniem Wieczności) i dlatego jest potrzebny Twisellowi. oprócz tego wykonuje rutynowe działania technika, czyli zmienia Rzeczywistość. zaczyna jednak mieć wątpliwości. i wokół tego kręcą się wydarzenia. dużo jest gadania o strukturze Wieczności i sporo technicznego mówienia o funkcjonowaniu podróży w czasie, jednak w niczym to nie przeszkadza, bo fabuła i tak jest całkiem atrakcyjna i wciągająca. Niestety zagadka postawiona przed czytelnikiem jest banalna i rozgryzłem ją błyskawicznie, za to istnienia drugiej nawet nie podejrzewałem i jej rozwiązanie bardzo mnie zaskoczyło. książka jest momentami całkiem zabawna, ale nie jest to efekt zamierzony, po prostu czasy w których żył Asimov nieco różniły się pod względem moralnym od naszych, przez co przemyślenia Harlana na temat moralności niektórych stuleci bardzo mnie bawiły. podsumowując książka jest bardzo sympatyczna. polecam.


Stało się

Offline

 

#4 2011-11-18 14:57:53

elantir

J.K. Rowling

Zarejestrowany: 2011-10-03
Posty: 126
Punktów :   

Re: Książki

Zapomniałeś o dużych literach na początku zdania. No nic. Nazwa Wielkiego Kalkulatora przypadła mi do gustu.
Dziś zaczynam czytać pierwszą i ostatnią mangę w moim życiu. Nie dlatego że ciekawi mnie temat mangi, ale raczej dlatego, że otwarcie jej na losowej stronie ukazało mi transformację w człowieka-ślimaka. Chyba to później zrecenzuję.


Up the shut fuck.

Offline

 

#5 2011-11-18 15:15:28

 Damian

Geroge R.R. Martin

Zarejestrowany: 2011-09-30
Posty: 360
Punktów :   

Re: Książki

elantir napisał:

Zapomniałeś o dużych literach na początku zdania.

Oo od pierwszego forum WZMF nie używam dużych liter na forach na początku zdań. tak już mam. co do mangi to ja jakiś czas temu przeczytałem pierwszy tom Ikigami i uważam, że seria zapowiada się sympatycznie. na naszym rynku jest już pięć części i zamierzam nadrobić braki, też to kiedyś zrecenzuję, ku uciesze Przemka

elantir napisał:

transformację w człowieka-ślimaka

Oo zaintrygowałaś mnie.


Stało się

Offline

 

#6 2012-03-13 22:21:38

 Damian

Geroge R.R. Martin

Zarejestrowany: 2011-09-30
Posty: 360
Punktów :   

Re: Książki

zabieram się za to od dłuższego czasu i stwierdziłem, że w końcu muszę zrecenzować jedną z najlepszych serii w fantasy. mowa oczywiście o "Xanth" autorstwa Piersa Anthony'ego, a okazja ku temu jest wyśmienita, bo jak się parę dni temu dowiedziałem seria po latach została w Polsce wznowiona. cieszę się jak małe dziecko, bo stare polskie wydanie obejmowało "zaledwie" dwadzieścia tomów, podczas gdy na świecie istnieje ich w tej chwili trzydzieści osiem (a liczba ta wciąż rośnie Agnieszku). co prawda ciężko jest mi uwierzyć w to, że nowe wydanie "Xanth" dobije chociaż do dziesiątego tomu, ale i tak będę temu projektowi wytrwale kibicował, gdyż jestem bardzo ciekaw losów krainy (a szczególnie demona Xa(N/T)h) po "Tamtym złym wietrze".

do rzeczy jednak. "dlaczego Damian podnieca się jakimiś starymi książkami o których nigdy nawet nie słyszałem? pewnie to jakiś shit, w sumie Damian się tym podnieca, więc to na pewno shit...". otóż książkami Anthony'ego zaczytywałem się i kompletowałem ich kolekcję na długo przed tym zanim po raz pierwszy usłyszałem o "Świecie Dysku". zacząłem jakoś w szóstej klasie podstawówki, gdy jedynym źródłem książek była dla mnie księgarnia na rynku i przypadkiem w moje ręce wpadł latem "Obowiązkowy gargulec". mały Damianek zaintrygowany książkę kupił, a już po trzech dniach wynosił stamtąd następny tom. jak się później okazało obie zakupione wówczas książki były próbą reanimacji popularności serii, która w Polsce przypadła jakoś na wczesne lata dziewięćdziesiąte. dlatego też po przeczytaniu tych dwóch fantastycznych książek bardzo długo nie mogłem znaleźć nic więcej z tej serii. Rebis okazał się jednak na tyle łaskawy, że wydał jeszcze "Tamten zły wiatr" zanim serię kompletnie porzucił, a dla mnie wkrótce potem nastał czas internetu i Allegro dzięki czemu obecnie na mojej półce stoi dziewiętnaście tomów "Xanth", a do skompletowania całego polskiego wydania brakuje mi jedynie "Olbrzymiego kochania".

post jest już strasznie długi, a ja jeszcze nie zacząłem recenzować. bardzo was za to przepraszam, ale jestem wielkim fanem "Xanth" i nie potrafię opisać go w kilku zdaniach. teraz już jednak do rzeczy. tytułowa kraina znajduje się gdzieś w okolicach Florydy i jest przepełniona magią, której źródłem jest rozmyślający pod ziemią demon Xa(N/T)h. kraina wypełniona jest więc magicznymi stworzeniami, a wszyscy ludzcy mieszkańcy posiadają magiczne talenty. z reguły są to mało atrakcyjne rzeczy, typu zdolność wyczarowywania kolorowych plam na ścianie, ale zdarzają się potężne talenty klasy maga takie jak zdolność rozmawiania z przedmiotami. krainą rządzi król, którym może zostać jedynie mag. historia w kolejnych tomach koncentruje się na różnych bohaterach z głównych czyniąc pobocznych, a z drugoplanowych głównych, czasami wprowadzając też zupełnie nowe postaci, czyli dokładnie tak samo jak w "Świecie Dysku". podobieństwem jest również to, że obie serie to fantasy humorystyczne.

jednakże w przypadku "Xanth" mamy do czynienia z baśnią, dodajmy że bardzo naiwną, ale jednak pełną uroku. cała kraina pełna jest zabawnych i sympatycznych postaci o losach których chcemy czytać wciąż więcej. potwierdzeniem niech będzie fakt, że początkowo "Xanth" miał być trylogią, ale Anthony tak się rozkręcił, że szybko zdefiniował trylogię jako 3X3, a niedługo potem jako 3x3x3. jaka jest obecna definicja nie wiem, ale potęgę trójki autor juz dawno zostawił za sobą.

oczywiście przy takiej ilości książek nie da się cały czas trzymać równego wysokiego poziomu, dlatego też nieraz widoczne są spadki formy. i tak po pierwszych czterech tomach przychodzi fatalne "Ogrze, ogrze", które szczerze odradzam. później forma idzie nieznacznie do góry, by znów nieco opaść przy "Okrutnym kłamstwie", ale dalej z każdym kolejnym tomem jest lepiej, a ostatnie trzy "polskie" tomy to już prawdziwa poezja (choć w tym momencie może przez mnie przemawiać sentyment). nie jest jednak tak, że Piers Anthony to pisarski geniusz. jego opisy niejednokrotnie są męczące, a pokrętna logika rządząca światem totalnie niezrozumiała, jednak to nie ze względu na bogaty warsztat uwielbiam "Xanth".

tym co kocham w książkach o magicznej krainie na skraju Florydy są jak już wspomniałem wcześniej świetni bohaterowie, o których można czytać w nieskończoność (że wspomnę chociażby Binka, gargulca Gary'ego, księcia Dolph'a czy Dobrego Maga Humphrey'a). oprócz tego sama kraina przyciąga nas swoją magią. w Xanth jedzenie rośnie na drzewach, to może jeszcze nikogo specjalnie nie dziwi, ale fakt, że z drzewa możemy też sobie zerwać nowiutką parę butów, koc i poduszkę, to już jest spore novum. bohaterowie podróżujący przez Xanth mają bardzo łatwe życie, wszystkie potrzebne artykuły zrywają po drodze, a jak idą po magicznej ścieżce, to nawet nie muszą miec przy sobie broni, bo i tak nic im nie grozi ze strony potworów.

zaraz, zaraz... wszystkie potrzebne rzeczy zrywamy z drzewa, a potwory nas omijają? o czym do cholery ten facet pisze w trzydziestu ośmiu tomach? i tutaj kolejny plus dla Anthony'ego za kreatywność. to wydaje się w sumie oczywiste, a jednak dopiero ten facet wpadł na to, że bohaterowie powieści fantasy mogą mieć tak prozaiczne problemy jak szukanie męża lub żony (syrena Mela, golem Grundy), złośliwe tornado ("Tamten zły wiatr"), czy chociażby słaby wzrok (dla Gwenny, która ma zostać pierwszym żeńskim wodzem Góry Goblinów to spory problem). mamy też oczywiście całą masę bardziej fantastycznych fabuł związanych z poszukiwaniem źródeł magii lub własnego magicznego talentu (cudowny Bink).

wracając jeszcze na moment do świata, jego główna siła nie tkwi wcale we wszechobecnej magii, ale w dobrej konstrukcji i przede wszystkim w ciekawych i często zabawnych konwenansach. dla przykładu zwykła kobieta może biegać nago po całej krainie jeśli tylko przyjdzie jej na to ochota, ale już księżniczka obnażać może się jedynie przy mężu. jak już w tematach damsko-męskich jesteśmy, to inny konwenans jest taki, że mężczyzna nie może widzieć majtek kobiety przed ślubem (zwłaszcza na niej), ani nawet wiedzieć jakiego są koloru (czyżby fetyszyzm autora?). a najzabawniejsze jest to, że ten problem doczekał się nawet swojego tomu (bardzo fajna "Barwa jej bielizny").

kurczę nie jestem nawet w połowie pochwalnego piania, a post jest już na tyle długi, że i tak nikt nie doczytał do tego miejsca. w związku z tym wspomnę jeszcze tylko o jednej mocnej stronie serii "Xanth". chodzi o całą masę gier słownych, od czego w sumie powinienem był zacząć. autor po mistrzowsku bawi się językiem angielskim i raczy nas całą masą dziwnych stworzeń i przedmiotów zrodzonych w wyniku zabawy słowem. świetnym przykładem jest pojawiający się w "Obowiązkowym gargulcu" przewodniczący z krzesłem zamiast głowy (ang. chairman). plus należy się również za to, że wraz z rozwojem serii coraz więcej pomysłów na gry autor dostawał od czytelników, przez co poniekąd uczestniczyli oni w procesie twórczym. minusy tych zabaw są dwa. nie wszystkie gry da się niestety przetłumaczy na język polski. poza tym niektóre są niestety wrzucone od czapy.

podsumowując "Xanth" to cudowna, baśniowa, magiczna seria, którą z całego serca polecam każdemu, choć nie każdemu może się ona spodobać. ja jestem naprawdę wielkim fanem (co można wywnioskować z długości posta), ale zdaję sobie sprawę, że współczesny czytelnik wychowany na bardziej dojrzałej fantasy może być nieusatysfakcjonowany nieco dziecinną prozą Anthony'ego. dlatego też nie mam wielkich nadziei na spektakularny sukces wznowienia serii (zwłaszcza jak się spojrzy na cenę nowego wydania "Zaklęcia dla Cameleon"), ale i tak gorąco kibicuję "Xanth" i z niecierpliwością czekam na polskie wydanie "Fauns and games".


Stało się

Offline

 

#7 2012-03-20 13:08:19

elantir

J.K. Rowling

Zarejestrowany: 2011-10-03
Posty: 126
Punktów :   

Re: Książki

Szczerze mówiąc sądziłam, że nie zabrałeś się do przeczytania tego wszystkiego. Pamiętam jak kupiłeś za niewielkie pieniądze większość tomów i dziwiłam się twojemu zapałowi. Niedawno skończyłam "Nocną marę" i - jak dla mnie - przynudzała. Chociaż pierwsze tomy które pochłonęłam, a były to Twój "Obowiązkowy gargulec" i "Tamten zły wiatr", bardzo mi przypadły do gustu właśnie ze względu na gry słowne.
BTW w "Nocnej marze" jest coś o najeźdźcach z Mundanii, którzy trafili do Xanth gubiąc się w okolicy Włoch, więc czy aby na pewno Xanth położone jest blisko Florydy?


Up the shut fuck.

Offline

 

#8 2012-03-20 16:10:49

 Damian

Geroge R.R. Martin

Zarejestrowany: 2011-09-30
Posty: 360
Punktów :   

Re: Książki

akurat "Nocna..." wciąż czeka na swoją kolej a co do mojego zapału to szybko ostygł po przeczytaniu "Ogrze, ogrze" i potem długo nie mogłem się zabrać do powrotu. ale się przełamałem i znów utknąłem na "Okrutnym kłamstwie"... w końcu jednak przeczytałem wszystko co miałem. a już w okresie studiów nabyłem brakujące tomy i sobie teraz śmigam. jestem właśnie w połowie "demony nie drzemią" i później się właśnie za marę zabiorę. generalnie z Xanth jest tak, że im bliżej "Gargulca" tym lepiej. a Xanth na pewno jest przy Florydzie, bo Anthony mieszka na Florydzie i w każdej nocie o autorze jest, że zamieszkuje Xanth, a jego córki jeżdżą na jednorożcach, czy jakoś tak ale te Włochy są możliwe z powodu zawirowań z mechanizmem tarczy, kłania się tutaj znajomość "Gargulca" oraz pierwszych tomów... jestem psycholem, wiem


Stało się

Offline

 

#9 2013-03-11 10:47:09

 Damian

Geroge R.R. Martin

Zarejestrowany: 2011-09-30
Posty: 360
Punktów :   

Re: Książki

elantir napisał:

Niedawno skończyłam "Nocną marę" i - jak dla mnie - przynudzała.

po przeczytaniu "Nocnej mary" zapomniałem tu wejść i napisać jak bardzo oburza mnie Twoja opinia. przecież ta książka jest świetna. najazd Mundańczyków, sześciu królów na tronie, powrót Binka, normalnie same plusy. anyway ostatnio jak tylko wracam do Wrzesni, to powtarzam sobie "Obowiązkowego Gargulca", jaka to jest świetna książka...

ale ja w sumie nie o tym. na pewno wszyscy kojarzą historię Dorotki, która przez tornado trafiła do krainy Oz i potem bardzo chciała wrócić do Kansas. ja jak byłem młodszy widziałem jakiś film, może nawet dwa, a później oczywiście łykałem całą masę nawiązań do tej historii wraz z popkulturą, ale nigdy nie czytałem oryginalnej historii napisanej przez Bauma. jakiś czas temu historią Dorotki zacząłem się bardziej interesować, a ostatnio nawet się okazało, że do kin wchodzi film o Ozie będący prequelem do książkowej opowieści, więc postanowiłem w końcu braki nadrobić i za niecałe dwanaście złotych nabyłem w empiku angielskie wydanie "The Wonderful Wizard of Oz" (seria Collins Classics cała chmara klasyków angielskiej literatury w oryginale za 11,90).

i tak oto zaczęła się moja dwudniowa wędrówka po drodze wybrukowanej żółtą cegłą do Szmaragdowego miasta w którym to mieszka tytułowy czarnoksiężnik. magia krainy Oz urzekła mnie od razu. te wszystkie Munchkiny, gadające zwierzęta, blaszane drwale i inne cuda działają na wyobraźnię, mimo tego że opisane są dosyć biednie (ja rozumiem że baśń dla dzieci, ale nawet sto lat temu ludzie potrafili bardziej barwne opisy tworzyć). dodatkowo książka ma fajnych bohaterów tytułową Dorotkę, Stracha na wróble (angielskie Scarecrow brzmi jednak lepiej, wszak co kruk to nie wróbel ), Blaszanego drwala, Tchórzliwego lwa no i oczywiście Toto. jak zapewne doskonale wiecie, każdy z nich jest przekonany, że czarnoksiężnik może dać im to, czego naszym wędrowcom brakuje (serca, mózgi te sprawy). co ciekawe pomiędzy prośbami naszych bohaterów, a ich zachowaniem podczas podróży istnieje pewna sprzeczność, którą dopiero Oz wyłapuje.

pozornie kraina tętni życiem, mamy tutaj skrzydlate małpy, porcelanowy ludek, czy ród polnych myszy, jednak moim zdaniem jest to wszystko przedstawione trochę zbyt schematycznie. idziemy sobie idziemy i nagle bach kraina porcelanowych ludzi. no i dobra wchodzimy tam, wędrujemy przez cztery strony i wychodzimy. nawet jeżeli już ktoś ma swoją historię (jak skrzydlate małpy) to jest ona również przedstawiona jedynie pokrótce, tak aby przypadkiem książka nie przekroczyła stu pięćdziesięciu stron. jest to trochę irytujące, bo kraina Oz ma naprawdę duży potencjał i gdyby nieco dokładniej opisać jej mieszkańców to na pewno by na tym zyskała. z drugiej strony możliwe że w tomie pierwszym Baum chciał się skupić tylko na Dorotce i jej towarzyszach, a samo Oz rozwijał już w kolejnych tomach, których napisał aż siedemnaście. tego się pewnie prędko nie dowiemy, bo w Polsce raczej nikt pozostałych części cyklu nie wydał i pewnie tego prędko nikt nie zrobi.

historia jest również bardzo naiwna i to nawet jak na bajkę. mamy na przykład sytuację, w której nasza wesoła gromadka wędruje ze Szmaragdowego miasta do kraju Wiedźmy z Zachodu, nagle w połowie drogi zostają napadnięci przez latające małpy, Dorotka i Tchórzliwy lew resztę drogi pokonują w powietrzu, a Blaszany drwal i Strach na wróble doznają poważnych uszkodzeń i zostają porzuceni nieopodal drogi. po rozwiązaniu sprawy z wiedźmą Dorotka i Lew, wracają do miejsca, gdzie rozdzielono ich z towarzyszami i zabierają ich do zamku wiedźmy, aby ich naprawić. następnie wesoła gromadka rusza w drogę powrotną do Szmaragdowego miasta. i tutaj klops bo jak tłumaczy nam autor gubią się gdyż połowę drogi przebyli w powietrzu niesieni przez skrzydlate małpy. czy tylko ja dostrzegam pewną niekonsekwencję? w książce zdarza się kilka takich kiksów, jednak i tak mi się ona podobała.

a to głównie dlatego iż jestem przekonany, że Piers Anthony całymi garściami czerpał z historii Bauma tworząc Xanth. pierwsze skojarzenie droga z żółtej cegły prowadząca wprost do siedziby maga, gdy tymczasem w Xanth mamy magiczne ścieżki prowadzące do zamku Dobrego Maga. przykład drugi sam Czarnoksiężnik z krainy Oz, do którego możesz pójść po prośbie, u Anthony'ego jest to oczywiście Humphrey. podobieństwo numer trzy, Oz chce aby apełnic dla niego przysługę, zanim podziała na swoją magią, a Dobremu Magowi trzeba za jego odpowiedź zapłacić roczną służbą (lub też jakąś przysługą właśnie). oczywistą różnicą jest natomiast to, że Xanth jest zdecydowanie bajką dla dorosłego odbiorcy (te wszystkie powiewające majtki).

podsumowując "the Wonderful Wizard of Oz" to historia strasznie naiwna i niekonsekwentna, ale jednak pełna uroku i bardzo mądra. na koniec taki oto fragment dialogu Dorotki ze Strachem na wróble, który strasznie mi się spodobał:
-Powiedz mi coś o sobie i kraju z którego pochodzisz - powiedział Strach na wróble, kiedy skończyła jeść obiad. Opowiedziała mu więc o Kansas  i o tym jakie tam wszystko było szare i jak trąba powietrzna przeniosła ją do tej dziwnej krainy Oz.
Strach na wróble wysłuchał uważnie i powiedział:
-Nie rozumiem dlaczego chciałabyś opuścić tak piękny kraj i wrócić do suchego, szarego miejsca które nazywasz Kansas.
-To dlatego, że nie masz mózgu - odparła dziewczynka. - To nie ma znaczenia jak bardzo ponure i szare są nasze domy, my ludzie z krwi i kości wolelibyśmy żyć tam niż w jakimkolwiek innym kraju nawet tak pięknym. Nie ma lepszego miejsca niż dom.
Strach na wróble westchnął:
-Oczywiście nie potrafię tego zrozumieć - powiedział. - Gdyby wasze głowy były wypchane słomą tak jak moja, prawdopodobnie wszyscy żylibyście w pięknych miejscach i w Kansas w ogóle nie byłoby ludzi. To szczęście dla Kansas że macie mózgi.


Stało się

Offline

 

#10 2013-03-20 20:44:45

elantir

J.K. Rowling

Zarejestrowany: 2011-10-03
Posty: 126
Punktów :   

Re: Książki

A ja wznawiam czytanie książki, którą Wredny z Frankiem zechcieli mi podarować na osiemnastkę Jest to na tyle grubaśne, że wiele lat (jak zresztą widać, całe wieki minęły) nie potrafiłam się zabrać. Ale powoli prę do przodu i drugi rozdział okazał się zaczątkiem czegoś intrygującego, z wyrazistą postacią pana od brudnej roboty. Książka nazywa się "Szklane księgi porywaczy snów" (szalony tytuł, doprawdy). Może się dowiem, czy tytuł ma jakiś związek z treścią.
Równolegle przedzieram się przez Czarodzicielstwo, które idzie mi dużo szybciej, bo te krótkie akapity bardzo ułatwiają czytanie po trochu. Doooobra książka.
Co do Glinianych nóg - była to pierwsza książka Xanthowa, którą czytałam i jak dotychczas chyba najlepsza według mnie.


Up the shut fuck.

Offline

 

#11 2013-03-20 23:17:51

 Damian

Geroge R.R. Martin

Zarejestrowany: 2011-09-30
Posty: 360
Punktów :   

Re: Książki

pewnie że Czarodzicielstwo dobre, jak każdy Rincewind. a Gliniane nogi to Świat Dysku, a nie Xanth, coś źle chlapnąłem?


Stało się

Offline

 

#12 2013-03-27 19:52:48

elantir

J.K. Rowling

Zarejestrowany: 2011-10-03
Posty: 126
Punktów :   

Re: Książki

Mój błąd, myślałam o Obowiązkowym gargulcu, a mój mózg przekształcił tytuł


Up the shut fuck.

Offline

 

#13 2013-04-12 08:58:27

 Damian

Geroge R.R. Martin

Zarejestrowany: 2011-09-30
Posty: 360
Punktów :   

Re: Książki

skończyłem sobie niedawno czytać Zimistrza. szczerze powiem, że książki o Tiffany Obolałej uważam za najsłabsze w dorobku Pratchett'a, ale być może są takimi głównie dlatego, że z założenia kierowane są do młodszych odbiorców. w każdym razie za główną bohaterką niespecjalnie przepadam. co do fabuły to w zasadzie nie ma jej zbyt wiele: ot przydługa zima i kolejne praktyki Tiffany u czarownic. a potem oczywiście finał zamykający główny wątek. ale jednak jest to najlepsza książka o Tiffany jaką czytałem. no i jest typowy humor. i są Feegle


Stało się

Offline

 

#14 2013-05-12 21:51:17

 Damian

Geroge R.R. Martin

Zarejestrowany: 2011-09-30
Posty: 360
Punktów :   

Re: Książki

udało mi się wreszcie ukończyć pięcioksiąg "Był sobie raz na zawsze król" z którym zmagałem się w ramach projektu Damian poznaje klasykę fantastyki. jest to wariacja na temat legendy arturiańskiej napisana przez T.H.White'a w latach 1936-1942. posiadane przez mnie wydanie to trzy książki z których pierwsza zawiera tomy pierwszy (Miecz dla króla) i drugi (Wiedźma z lasu), druga tom trzeci (Rycerz spod ciemnej gwiazdy), zaś trzecia tomy czwarty (Świeca na wietrze) i piąty (Księga Merlina). muszę przyznać, że jest to naprawdę ciężka lektura i zmagałem się z nią przez ostatnich osiem miesięcy (plus kilka tygodni na pierwszym roku). White miał specyficzny styl, który charakteryzuje się masą zbędnych wtrąceń. do tego cały tekst przesiąknięty jest jego mizoginią i prywatnymi poglądami na temat człowieka, na które spory wpływ miały z pewnością czasy w jakich jego dzieło powstawało. strasznie też rażą robione na siłę przypasowania konkretnych postaci do różnych stronnictw (np. Mordred miał za sobą komunistów). do tego absurdalne ahistoryzmy i tutaj znów Mordred, który oblegając Ginewrę w Tower używał armat (Oo). problemem jest również to, że White w zasadzie w ogóle nie pokazuje nam rozgrywających się wydarzeń. dla niego liczą się morały i faszerowanie czytelnika własnymi poglądami, zaś całą akcję skraca i streszcza jak tylko może. no i przerabia legendę na własną modłę. najlepsze z całego pięcioksięgu są tomy pierwszy i ostatni. w Mieczu dla króla młody Artur nie znając jeszcze swego przeznaczenia spędza beztroskie lata na uczeniu się o zwyczajach zwierząt po kolei stając się różnymi z nich za sprawa swego nauczyciela Merlina. później dostajemy Wiedźmę z lasu w której to świeżo upieczony król toczy wojnę o utrzymanie się na tronie, a równolegle poznajemy dzieciństwo Gawaine'a i jego trzech młodszych braci. później dostajemy losy Lancelota i finał historii najsłynniejszego romansu w dziejach świata. Księga Merlina to swego rodzaju epilog, w którym stary Artur ponownie odwiedza zwierzęcy świat, a White dywaguje na temat ludzkiej natury. koniec końców dochodzi jednak do podobnych wniosków co ja, więc ma jednak plusa.

podsumowując książki są napisane topornie i czyta się je ciężko (poza ostatnią, którą pochłonąłem w kilka dni). gdybym nie był masochistą, to w życiu bym się za to nie zabrał.


Stało się

Offline

 

#15 2013-09-24 23:01:53

 Damian

Geroge R.R. Martin

Zarejestrowany: 2011-09-30
Posty: 360
Punktów :   

Re: Książki

przerobiłem właśnie Frankensteina i jestem do głębi wstrząśnięty. kojarzycie te wszystkie gotyckie zamki, strzelające pioruny i wysokie na dwa metry bezmyślne zombie ze śrubami w głowie? w prozie Mary Shelley nie ma o tym żadnej wzmianki, no może poza kilkoma piorunami. oczywiście wiedziałem o tym, że popkultura bierze wszystko co może i przerabia na własną modłę, ale w życiu bym się nie spodziewał, że może ona tak bardzo przeinaczyć oryginalną historię.

opowieść o Frankensteinie i stworzonym przez niego potworze to smutna historia o konsekwencjach naszych czynów, a także o tym, że niestety wbrew obiegowej opinii to nie wnętrze się liczy. tytułowy bohater to głupiec, który pchany młodzieńczą fascynacją i naukowym zacięciem tworzy potwora z ludzkich szczątków, a następnie ożywia go. gdy stwór spogląda na niego swymi niesamowitymi oczami Frankenstein zaczyna się bać i ucieka porzucając go. potwór porzucony przez swego stwórcę nie wiedząc kim jest i co się wokół niego dzieje rozpoczyna swoją wędrówkę po świecie. obserwując ludzi uczy się ich mowy i  zwyczajów. okazuje się przy tym być piekielnie inteligentny i z czasem chwyta się za książki. czyta "Raj utracony", "Cierpienia młodego Wertera" i tym podobne. zdobywa wiedzę i chce żyć pośród ludzi, jednak jest potworem, szpetnym i nienaturalnym, ludzie boją się go i odtrącają. i wtedy właśnie potwór Frankensteina rzeczywiście staje się bestią i zabija, z początku przypadkowo, później jednak z rozmysłem. cierpi przy tym, ale mimo wszystko niszczy życie i chce aby cierpiał przede wszystkim jego stwórca Frankestein.

jak już mówiłem jest to smutna opowieść. smutna i zaskakująca. niestety do dalszego ciągu fabuły i jej głębi musimy się często dokopywać przez nużące opisy, a i sama historia jest momentami strasznie naiwna i pełna uproszczeń. tekst jest jednak fajnie skonstruowany w formie szkatułkowej: opowieść marynarza, który na dalekiej północy znajduje Frankensteina, później opowieść głównego bohatera, wreszcie opowieść samego potwora i znów Frankenstein i znów marynarz. nie jest to może porywająca literatura, a główny bohater jest strasznie mdły, jednak nie zmienia to faktu, że sama historia jest ciekawa i zaskakująca (w kontekście tego z Frankensteinem zrobiła popkultura). no i smutna. przede wszystkim smutna.


Stało się

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.funnykillers.pun.pl www.talesofshinobi.pun.pl www.narutograa.pun.pl www.busforum.pun.pl www.rpsite.pun.pl